Wiatraczki

Na razie to ostatnia rzecz z cyklu „na stół”.

Wiatraczkowy bieżnik wykonałam z tkanin bellusa. Tym razem nie pikowałam lotem trzmiela jak do tej pory, a pokusiłam się o esy-floresy. W ten sposób pikowałam po raz pierwszy i widać pewne niedoskonałości i błędy. Ciągle jednak ćwiczę a to ponoć czyni mistrza.

Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających, dziękuję za komentarze i życzę Wszystkim pięknych, słonecznych dni 😉

Patchworkowa serweta

Wzięło mnie na bieżniki, serwety, obrusy. Mała forma, ale ma się podgląd jak wygląda kilka zszytych bloków no i przy pikowaniu nie ma tyle problemu.

Moje ostatnie „dzieło” to patchworkowa serweta 70×70 cm w kolorach dla jednych wiosennych dla innych letnich, jak kto chce  (teorię zawsze można dorobić) wypikowana lotem trzmiela. Spodnia część też kolorowa – jak szaleć to szaleć. Dla mnie efekt zadowalający, a co Wy na to?

Na koniec migawka z ogrodu. Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających i życzę miłego tygodnia 😉

Kosaćce

Trudno jest wracać po tak długiej nieobecności. Stwierdziłam jednak, że jeżeli nie powrócę teraz to nie nastąpi to już nigdy.

Na początek chcę pokazać patchworkowy bieżnik. Motyw mapy wykorzystywałam już w patchworku.
Z tamtego szycia pozostał mi niewielki kawałek, tej tkaniny, w sam raz na niewielki bieżnik. Przy okazji poćwiczyłam pikowanie – lot trzmiela. Tak do końca nie wiem czy jest on wykonany poprawnie, ale z lotem trzmiela to chyba jak z liniami papilarnymi, każdy ma swoje.

Ostatnie słoneczne dni sprawiły, że w moim ogrodzie mogę podziwiać cudowne kosaćce. Nie znam ich poszczególnych nazw, ale do podziwiania ich urody nie jest to niezbędne.

Dziękuję wszystkim, którzy tu jeszcze zaglądają i życzę miłego słonecznego tygodnia 😉